Jakiś czas temu kupiłam sobie popiersie Rokokowej Damy. Oszlifowałam, zagruntowałam, zapodstawkowałam, wstawiłam do szafki, straciłam wenę. Kupiłam - nieco później - przecudne popiersie Starego Gnoma. Oszlifowałam, zagruntowałam, zapodstawkowałam, wstawiłam do szafki, straciłam wenę. Stali oboje przez kilkanaście dni w tej szafce obok siebie, przestawiani z miejsca na miejsce.
I oto któregoś dnia w sprawę wmieszał się Tow. Przypadek. Potrzebowałam dotrzeć do czegoś w głębi szafki, więc wzięłam w jedną łapę Rokokową Damę, w drugą Starego Gnoma i oboje wystawiłam na biurko. Postawiłam ich obok siebie, z myślą, że zaraz schowam. A potem spojrzałam na to absurdalnie przypadkowe ustawienie i aż kwiknęłam...
Dwa dni później oba popiersia były skończone.
Na wspólnej podstawce, a jakże. Inaczej się przecież nie dało.
Pamiętacie te napisy kredą, robione przez dzieciaki na chodnikowych płytach? Jaś Kowalski + Zuzia Malinowska = Wielka Miłość. Przeważnie w postaci skrótu, JK + ZM = WM. A jak się owe Zuzie czy Jasie wściekały czasem na nietrafne połączenie w pary, oj, oj...
Tak, wiem: w realu ci dwoje nie mieli szans się spotkać. Ona arystokratka, wielka dama, on nawet nie człowiek, gnom, wieśniak, stary i brzydki. A jednak...
Nieodgadnione są drogi modelarskiego przypadku.
Świetne! :)
OdpowiedzUsuń