Piękny, nieszczęśliwy okręt.
Biogram okrętu
Uwielbiam wszystkie Tegetthoffy, choć najbardziej Viribus Unitis. Są urocze niefunkcjonalnym, ażurowym pięknem schyłku cywilizacji. Viribusa już kiedyś zbudowałam - w kartonie, 1/400 - teraz zbuduję Istvana.
A dostałam go w prezencie od Ryśka. Wielkie dzięki, kumplu!
Instrukcja składania:
Planik (nie w skali):
Kadłub. I powiem Wam - ten kadłub jest zdumiewająco ładny! Taki że aż się chce go wziąć pod nóż i pęsetę!
Zabiły mnie wtopione w żywicę druciane wsporniki skrzydeł pomostu:
Drobnica. Inny kolor żywicy, bez znaczenia.
Części na błonce, ale cienkiej. Da się zeszlifować bez bólu.
Grill komina trochę brzydki... OK, pomyślę co z nim zrobić.
Wieże artylerii głównej. Grube, ciężkie nity, takie trochę wargamingowe. Niech tam. Na pomalowanym modelu dobrze to będzie wyglądać.
GSD:
Żurawiki i nne pierdułki. Nadal ładne.
Kolumny masztów. Mogą być.
Działka 70 mm. No, ostatecznie... Jak bardzo mi się nie spodobają, to je na coś wymienię. Np. na jakieś Niko.
Łódki. W porządku.
Pinasa admiralska. Jaka ładna...
I druciki na maszty i reje.
Nie, nie ma blaszki. Ale w przypadku tego okrętu powinnam sobie poradzić i bez. Mam plany, mam zdjęcia, mam bogato wyposażony magazynek.
Będzie zabawa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz