MaxxPro
Uwielbiam takie pokraczne cudaczki. Pokraczne, a jeszcze maleńkie: miód orzeszki po prostu. Musiałam sobie to maciupeństwo kupić, no przecież.
Boczne ścianki pudełka. A samo pudełko, zauważcie, strasznie porządne, twarde i w ogóle. Aż żal będzie wyrzucać.
Instrukcja. Po chińsku łopatologiczna.
Wspólna dla wszystkich wersji MRAPa - włącznie z jakąś "deluxe edition". W tej deluxe są np. blaszki na wieżę. Popatrzyłam i myślę, że nie ma co szaleć, wieża plastikowa jest co najmniej równie ładna.
Malowania. W zasadzie to tylko zaznaczenie, gdzie naklejać napisy eksploatacyjne. No niestety, wszystkie niemal współczesne pojazdy malowane są identycznie, nudno, piaskowo...
Ramki. Dwie duże, formatu niecałe A4 każda. To jest samochodzik w skali 1/72, przypominam!
Trzecia ramka mała, z elementami wieży...
Luzem w zestawie była maska silnika i opony. Gumowe. Przyjrzyjcie się: mają fabrycznie zaznaczone ugięcie!
I dwie ramki "szklane".
Tak nawiasem, to w pudle są dwa samochodziki, o czym zresztą informuje nalepka na okładce. Znaczy wszystkie ramki nieprzezroczyste są zdwojone. Szklane, co ciekawe, nie - dostajemy dwie ramki, każdą inną, a na każdej podwójny komplet przezroczystych detali.
Blaszka. Również dwie identyczne w zestawie. Spora!
I dołączona do zestawu kalkomania. Ta z napisami eksploatacyjnymi.
Akurat jak raz równocześnie ToRo puściło zestaw kalek do polskich pojazdów w misjach zagranicznych. W zestawie 1 mamy oznaczenia do "Laluni". Oczywiście, że natentychmiast kupiłam.
Zeby tak jeszcze ktoś robił polskie współczesne figurki w 1/72...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz