niedziela, 29 stycznia 2017

Inbox - Flyhawk Models - HMS Aurora 1945 - skala 1/700

Full, proszę państwa, wypas.

W sumie były cztery siostry, krążowniki lekkie typu Arethusa: Arethusa, Galatea, Penelope i właśnie  Aurora. Penelopę modelarze kartonowi doskonale pamiętają, prawie każdy z nas kleił model tego krążownika. A teraz dostaliśmy Aurorę.

Biogram okrętu

 Część opisowa, znaczy historia i instrukcje. Ładne, porządne, czytelne.







Kadłub. W wersji z częścią podwodną lub bez. Poskładany na sucho pasuje idealnie. Bez śladów po wypychaczach i innych tego rodzaju nieszczęść.





Dokupiłam oddzielnie drewniane pokłady. Zobaczymy, czy mi będą potrzebne.


Ramki. Zaczyna się...
Flyhawk odlewa detale na małych, doskonale zabezpieczonych, zamkniętych ramkach, z jakąś taką straszną rozrzutnością tworzywa. Wygląda to kosmicznie, taki rząd kwadracików zapakowany do woreczka. Ale po poprzednich modelach Flyhawka wiem, że będzie się łatwo i czysto odcinać i potem budować.












Na większych elementach pojawiają się formy suwakowe. Dokładnie odlane detale na ściankach, brak śladów łączenia form. Pysznie.






Maszty są tak ładne i cienkie, że nawet nie ma na co kręcić nosem.



Instrukcja do załączonej do modelu blaszki.



I onaż sama.

W zestawie z pokładem była jeszcze jedna, z bębnami linowymi.

W sumie blaszek wydaje się trochę mało, ale może to dlatego, że wiele części zostało dobrze odlanych z plastiku. Zobaczymy.

Łańcuszek kotwiczny z zestawu drewnianych pokładów i kalka. Tylko bandery.


Oddzielnie dokupiłam też lufki.


Duża, tłuściutka rzecz.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz